top of page

Nasza przygoda z pracą w wodzie


Pojawienie się w naszym życiu Luny przewróciło nasze życie do góry nogami. Razem z Mateuszem od początku wiedzieliśmy że będziemy chcieli robić "coś" z Luną. Mateusz jest od wielu lat ratownikiem WOPR i zapalonym wodniakiem z tradycją rodzinną. Kajakarzem i ster-motorzystą, woda to dla niego naturalne środowisko. Dzięki niemu ja również zakochałam się w takiej formie spędzania aktywnie czasu.

Wybór aktywności z psem był oczywisty, Luna jako pies w typie nowofundlanda z wrodzoną chęcią do pracy w wodzie i pływania, Mateusz pasjonat wodnych aktywności, ja dorastająca w okolicach pojezierza, spędzająca całe wakacje w dzieciństwie nad wodą.

Bardzo miło wspominam nasze początki, pierwsze moczenie łapek Luny. Od początku chcieliśmy budować miłe skojarzenia związane z wodą, i gdy tylko Luna była po wszystkich szczepieniach, pogoda zrobiła się ładna, woda w jeziorze się ogrzała wyruszyliśmy na wyprawę nad jezioro.

Już wtedy Mateusz wiedział że ruszamy na nasz pierwszy obóz pracy wodnej. Bardzo się cieszyliśmy, planowaliśmy i przygotowywaliśmy się na nasze wakacje z psem. W trakcie przygotowań kupiliśmy Lunie jej pierwszą kamizelkę, która się dobrze spisała na obozie, jednak sucz szybko z niej wyrosła. Pożyczyliśmy tonę sprzętu, nie do końca wiedzieliśmy co będzie nam potrzebne, ale dzięki pomocy bardziej doświadczonych uczestników kompletowaliśmy wszystkie potrzebne akcesoria.

Nasz pierwszy obóz był przełomowy, i nie chodzi tu tylko o pierwszą styczność z pracą psów asystujących ratownika w wodzie, bo Luna miała wtedy sześć miesięcy i nasza praca polegała głównie na zabawie i plumkaniu się. Socjalizacji, przyzwyczajaniu się do obecności innych psów, i dużej ilości ludzi.

Na obozie poznaliśmy naszych "psiowych" przyjaciół z którymi spotykamy się do dziś i mamy rewelacyjny kontakt. Na pierwszym obozie mieszkaliśmy na polu namiotowym. Ja, Mateusz i Luna w 2 osobowym małym namiocie, który pamiętał młodzieńcze lata taty Mateusza. Było ciasno i błotnisto ale wesoło.

Wtedy wpadliśmy w to jak śliwka w kompot, wyjeżdżając po tygodniu spędzonym na obozie, wiedzieliśmy że ruszamy znów za rok, a pianka neoprenowa stała się naszą drugą skórą. Poznaliśmy niesamowitych pasjonatów, dzięki czemu przez kolejny rok podpytywaliśmy wszystkich jak pracować, co robić. Cały czas mieliśmy wsparcie osób bardziej doświadczonych i w trójkę działaliśmy poza sezonem.

W sytuacjach stresowych dawałam jej wsparcie jak tylko mogłam

Do działania nakręcała nas współpraca jednostką WOPR Iława, której Mateusz był wieloletnim członkiem. Zapraszano nas z Luną na prelekcje i pokazy, dzięki czemu mogła cały czas obcować z różnymi ludźmi, bywać w różnych sytuacjach. Przyzwyczajała się do pływania na motorówce, ale przede wszystkim uczyła się pracować w rozproszeniach.

Tego dnia Luna po raz pierwszy pływała na łodzią ratowniczą Parker z silnikiem 150 KM, w pełnej prędkości, to był emocjonujący dzień a Luna była bardzo dzielna.

W sezonie 2013 r. uczestniczyliśmy w obstawie WOPR wraz z Luną na wielu regatach min. Regatach osób niepełnosprawnych w Siemianach, Regatach o Puchar Wójta Gminy Iławy. Braliśmy udział w wielu pokazach które miały na celu promocje bezpieczeństwa nad wodą. Niunia była głównie w formie maskotki, i prezentowała swoje umiejętności na lądzie i na wodzie. Dla nas każdy taki wyjazd był okazją do treningu w dużych rozproszeniach, by generalizować nabyte umiejętności w każdych warunkach.

Każdą wolną chwilę spędzaliśmy na wspólnych treningach w wodzie , nakręcaliśmy się wzajemnie, ale największą naszą motywacją była ona! Już wtedy wiedzieliśmy że Luna lubi wodę, i pracę w niej, ale nie ze względu na wrodzone predyspozycje, lecz dla tego że ten czas spędzaliśmy wspólnie. Praca w wodzie przynosiła nam największą radość. Ograniczenia fizyczne Luny i błędy popełnione w pierwszym etapie szkolenia stworzyły pewne bariery, i ciągnęły się przez kolejne lata naszej wodnej przygody. Nigdy się nie zniechęciliśmy, a trudności potraktowaliśmy jako wyzwanie i ciężko nad nimi pracowaliśmy.

Kolejny raz uczestniczyliśmy w warsztatch pracy wodnej, było to dla nas bardzo ważne. Tam właśnie poznaliśmy niesamowitych ludzi, o takiej samej pasji do pracy z psem. W trakcie tego wyjazdu przygotowywaliśmy się do certyfikacji w klasie młodzieży. Bogatsi o doświadczenia z pierwszych warsztatów, byliśmy maksymalnie przygotowani.

Przywdziani w "niufowe" uniformy, nowe pianki, kamizelki, aporty i saszetki ruszyliśmy na podbój, kolejnego obozu.

Luna również została wyposażona w nowy kapok, taki już "dorosły" K-9 Float Coat ™, i nowe obróżki neoprenowe EzyDog NEO Classic. Wspominam o tym, ponieważ akcesoria te służą nam po dziś dzień!

Niezniszczalne, wodoodporne od 4 lat w nienaruszonym stanie. A jak za chwilę zobaczycie, bardzo intensywnie eksploatowane. Jeśli tak jak my planujecie pracę wodną, to możemy wam z czystym sercem polecić te akcesoria.

Wracając do naszej historii. Obóz 2013r w Okoninach był jednym z najlepszych i najlepiej przez nas wspominanym. Poznaliśmy kolejne osoby zakręcone na punkcie pracy wodnej, nauczyliśmy się nowych umiejętności. Zdobyliśmy certyfikat pracy wodnej w klasie młodzieży z bardzo dobrym wynikiem, zdobyliśmy best team niufowego agility. Przełamywaliśmy bariery związane z skakaniem do wody z pomostu i pontonu. A przede wszystkim zrozumieliśmy że najlepiej będzie gdy Luna będzie miała jednego przewodnika w wodzie i na lądzie podczas szkolenia. Padło na Mateusza, jest on dobrym pływakiem i zawodnikiem, odpornym na stres i presję. I rewelacyjnie potrafi wspierać Lunę, by pracowało się jej z największą przyjemnością.

Sezon letni 2013r był bardzo owocny, obfitował w wiele wyjazdów, ogrom treningów. My nauczyliśmy się bardzo wiele. Po sezonie cały kolejny rok trenowaliśmy bardzo dużo na lądzie, głównie podstawową współprace, umiejętności przydatne do pracy w wodzie. Takie jak przynoszenie i zanoszenie przedmiotów, branie przedmiotów w pysk i trzymanie, wskakiwanie i zeskakiwanie. Generalizowaliśmy zachowania by z łatwością przenieść je do wody. Głównym naszym celem było wypracowanie perfekcyjnego kontaktu, i budowanie motywacji na rożne formy nagrody. Zmagaliśmy się wtedy z nadwagą Luny, pracowaliśmy nad zgubieniem zbędnych kilogramów i kondycją (jak się okazało nadwaga spowodowana była codzienną bułeczką pszenną, wręczaną przez mamę każdego ranka bez naszej wiedzy). W tym czasie również braliśmy udział w prelekcjach w szkołach propagujących działania WOPR, i przemycaliśmy podstawowe informacje na temat prewencji pogryzień i dobrostanu zwierząt. Jeśli będziecie chcieli w kolejnym pości pochylę się nad tym tematem bardziej, działaliśmy bardzo intensywnie.

Kolejny sezon otworzyły na Jezioraku Regaty o Puchar Wójta Gminy Iława. Braliśmy udział w wielu imprezach wraz z ekipą WOPR Iława. Regaty, pokazy pracy WOPR, prelekcje, triatlon w Suszu. Było tego sporo. Za każdym razem Luna była w centrum zainteresowania, co było nie lada wyzwaniem, dawała sobie super radę i robiła mega robotę.

Dla Luny pływanie na łodzi motorowej to chleb powszedni. Wiatr w sierści, wilgotna bryza, ale super te wspomnienia!

Prelekcje dla dzieciaków w szkołach w ramach działań WOPR

Dzień dziecka Zalewo.

Akcje pokazowe WOPR Iława nad Jeziorakiem

Sezon 2014 r był dla nas bardzo intensywny, niestety w tym roku z powodów organizacyjnych obóz Terranowy się nie odbył. Ale otrzymaliśmy zaproszenie na spotkanie treningowe pracy wodnej w Władysławowie, od Gdańskiej Sekcji Psów Ratowniczych. Dla nas i Luny doświadczenie było przełomowe, po raz pierwszy ćwiczyliśmy nad Morzem Bałtyckim. Pierwsza styczność z słoną wodą i falami. Jak na pierwszy raz było dobrze, ale cały wyjazd pracowaliśmy nad oswajaniem nowych warunków pracy. Zajęcia odbywały się na otwartym Morzu i nad Zatoką. Nigdy nie zapomnę pierwszego wodowania, w lodowatej morskiej wodzie. Pływanie do pozoranta w falach, skakania z łodzi motorowej na otwartym morzu. Co jeszcze zapadło mi w pamięć, to ogromne korki na Helu, i w Władysławowie.

Uczestniczyliśmy w pokazach na Targach wiatr i woda, i tym wydarzeniem zakończyliśmy warsztaty z Gdańską Sekcją Psów Ratowniczych. Kolejny tydzień urlopu nad Morzem spędziliśmy bardzo owocnie na treningach, sami we troje.

Praca wodna to nie tylko treningi w wodzie. By pies był efektywny trzeba pracować, i trenować cały rok. Tak my pomiędzy sezonami ćwiczyliśmy intensywnie współpracę na lądzie.

Ostatnie nasze warsztaty pracy wodnej odbywały się w Starych Jabłonkach. Tym razem to Mateusz prowadził zajęcia współpracy na lądzie, czyli podstawy posłuszeństwa. Przygotowywaliśmy Lunę do certyfikacji pracy wodnej w klasie pierwszej. Kolejny obóz w gronie wspaniałych ludzi, wspólne treningi, wieczorne omawianie pracy i biesiadowanie przy ognisku. Bardzo miło wspominam ten obóz.

Ostatnio zwolniliśmy bardzo z pracą wodną, jednak w tym sezonie musimy zrobić wielki powrót do tego co sprawiało nam największą radość. Mamy wspólną pasję, która spaja naszą drużynę, nakręca nas do działania, i nawet małe sukcesy sprawiają nam ogromną frajdę. Dużo zawdzięczamy naszej przygodzie z pracą wodną, bo to jacy jesteśmy teraz i co robimy zawdzięczamy właśnie jej.

Nasi przyjaciele z którymi uwielbiamy spędzać czas, pojawili się w naszym życiu właśnie dla tego że jako para młodych ludzi, postanowiliśmy po prostu pływać z psem.

Wpis jest dla mnie bardzo sentymentalny, mam nadzieje że i wam się spodoba.

zobacz inne posty
kategorie
tu nas znajdziesz
  • Grey Instagram Icon
  • Grey YouTube Icon
  • Grey Facebook Icon
  • Black Facebook Icon
  • Black Instagram Icon
  • Black Snapchat Icon
  • Black YouTube Icon
bottom of page